Czesc Wszystkim. Od pewnego czasu przeglądam forum i postanowiłem w końcu napisac

. Na forum mało mówi się o kurzych pectusach więc postanowiłem wesprzec moich braci. Kurzą klatkę mam odkąd pamiętam

. Gdy miałem kilka lat wada była "prawie" niezauważalna dlatego nikt się tym nie przejął i tak mijały kolejne lata. Muszę przyznac, że długo sam się nie przejmowałem moją wadą. Nie miałem kompleksów, w podstawówce chodziłem na basen, zdejmowalem koszulke na WFie. Czasami ktoś pytał się "co to jest?" ale nigdy o tym nie myślałem. Mój problem stał się PROBLEMEM w chwili gdy zacząłem chodzic na siłownie (w liceum) duzo cwiczylem rozwijajac muskulaturę calego ciała. Wrzuce kilka moich fotek. Po kilku latach treningu musze skromnie przyznac że wyglądam całkiem całkiem... ale nie mogę patrzec na klatkę

. Najbardziej denerwuję mnie to, że nawet cwiczac latami nie usuniemy naszej wady i nie osiągniemy tego co nasi "zdrowi" koledzy. Chciałbym kiedys zdjąc koszulke, stanąc przed lustrem i zobaczyc piękną płaską klatkę - wiecie o czym mówię

.
Najbardziej jednak niepokoi mnie to, że dużo cwiczac na siłowni przy dużych obciążeniach mogłem uszkodzic mostek. Teraz zdarza mi się, że czasami coś jakby przeskakuje mi w klatce

nie wiem jak lepiej to opisac tak jakby mostek wracal do swojej pierwotnej - WADLIWEJ pozycji. Martwię się tym i chciałbym uslysec co o tym myślicie.
Zastanawiałem się też nad operacją metodą Nussa. Dodam, że mam 22 lata (niedawno skończone). Niedługo wrzucę kilka zdjęc żebyscie mogli ocenic moją wadę.
Na koniec dodam jeszcze, że myślę o operacji nie tylko ze względów estetycznych. Pamiętam, że gdy dojrzewałem i rosłem towarzyszył mi ból mojego pectusa, nawet teraz gdy nabiorę dużo powietrza odczuwam niewielki ból :/ Czekam na Wasze opinie. Dzięki wszystkim za poświęcenie czasu mojemu przypadkowi.