Reklama
|
 |
|
Pokaż wiadomości
|
Strony: [1] 2 3
|
2
|
Pectus Excavatum / Pectus Carinatum / WROCŁAW - DOLNOŚLĄSKIE CENTRUM CHORÓB PŁUC / Odp: Operejszyn in Wroc.
|
: Lipiec 26, 2011, 06:13:03
|
http://imageshack.us/g/842/dsc00254x.jpg/Tak na szybko zrobione telefonem, jak nie wystarczy to mogę aparatem ale to potrwa. Niech ktoś się wypowie, ja swoje zdanie już powiedziałem. Pod ubraniem wygląda nieźle, nawet sporo osób sugerowało, że przypakowałem... A w rzeczywistości jest ten dołek w dolnej części mostka, z górnej części klaty jestem zadowolony w 100%, z dolnej już mniej, teraz wiadomo po depilacji, później będzie jeszcze miał dodatkowy kamulfaż. Może jeszcze dodam, że blacha była ukośnie wstawiona z bliżej niewiadomego mi powodu, dr Łukaszewicz tylko raz skwitował, że były jakieś trudności w założeniu. Rozumiem, że ta praca zmienia człowieka ale... czy to możliwe, że aż tak?! Nie posiadam właśnie chyba żadnego zdjęcia sprzed operacji, chyba nadzwyczaj skutecznie unikałem aparatów... Może jakieś bardzo stare zdjęcie by się znalazło, ale to bym gdzieś w papierowych zdjęciach musiał szukać, a tych nie mam na miejscu. Pierwsza operacja - 19 lat, druga 21. Dla porównania to ostatnie zdjęcie jest ze szpitala niedługo po pierwszej operacji 2 lata temu, opuchlizna robiła takie wrażenie, że jest idealnie, musiał mi ktoś pokazać na telefonie, że tak wyglądam, bo ja nie mogłem głowy podnieść a tym bardziej uwierzyć:) Na jednej sali leżeliśmy z Marcinem  Tyle, że ja byłem przed pierwszą operacją, ale i tak do niej nie doszło.
|
|
|
3
|
Pectus Excavatum / Pectus Carinatum / WROCŁAW - DOLNOŚLĄSKIE CENTRUM CHORÓB PŁUC / Odp: Moja droga do operacji
|
: Lipiec 26, 2011, 06:03:33
|
Taaak, w końcu się zebrałem, żeby cokolwiek tutaj napisać.
Na wstępie chcę Wam powiedzieć, że NIE poddałem się operacji. Pojechałem 4 lipca do szpitala, samo oczekiwanie na izbie przyjęć to jakieś dwie godziny, dużo chorych, większość to ludzie chorzy na raka czekający na chemię - smutny widok. W końcu przychodzi moja kolej, wchodzę do gabinetu i okazuje się, że nie ma mnie na liście pacjentów, ale po paru telefonach odnajdują mnie na liście na oddziale. Trafiam do przebieralni, zostawiam to w czym przyszedłem w depozycie i pielęgniarz odprowadza mnie na oddział. Krótki wywiad i jazda na salę. Leżę razem z facetem rok starszym ode mnie, z tym, że on przyszedł na wyciągnięcie blachy. Okazuje się, że miał o wiele większą wadę ode mnie i teraz, już dwa lata po zabiegu jego zagłębienie wygląda tak jak moje. Trzy tygodnie po operacji dochodził do siebie, miał duże problemy ze wstawaniem, siadaniem, każdy skręt tułowia sprawiał mu ogromny ból. Idę na pomiary do rehabilitanta. Jako, że pisze on pracę habilitacyjną robi mi wszystkie pomiary i zdjęcia mojej klatki. Jest problem, żeby zmierzyć odległość mostka od kręgosłupa - jestem za duży, wada jest za mała. Próba z pomiarem objętości również nie wychodzi, woda nie chce zatrzymać się w zagłębieniu, tylko spływa w kierunku szyi. Drugi dzień to badania: rtg, ekg, krew, spirometria. Wszyscy lekarze namawiają mnie, żebym zrezygnował operacji, bo wada jest naprawdę niewielka i nie warto tyle cierpieć dla efektu kosmetycznego. Mam mętlik w głowie. Powiedziałem im, że jutro dam odpowiedź, czy chcę być zoperowany czy nie. Przez noc wszystko sobie poukładałem w głowie, przyznałem rację lekarzom i wszystkim wkoło - nie warto poddawać się tej operacji w moim przypadku. To są najlepsze lata w moim życiu i nie chcę się niczym ograniczać, chcę dalej robić to robię, bo kocham to robić, a płytka mocno by mnie ograniczała. Rano podczas obchodu przychodzi do mnie trzech lekarzy, ten co mnie przyjmował - Karaś, prowadzący - Łukaszewicz i ordynator, mówię im, że rezygnuję, a oni mówią, że to bardzo dobra decyzja. Jeszcze tego samego dnia dostaję wypis i jadę do domu. Wszyscy są szczęśliwi po moim powrocie, bo nikt nie chciał, żebym się operował. Torakochirurdzy doradzili mi, żebym ćwiczył, że w moim przypadku mięśnie dobrze "zakryją" wadę.
Co do szpitala to jak najbardziej mogę polecić. Warunki dobre, personel ok, jedzenie też niczego sobie, jak na szpitalne.
|
|
|
4
|
Pectus Excavatum / Pectus Carinatum / Operacja / Pytanie odnośnie znieczulenia
|
: Czerwiec 21, 2011, 11:35:54
|
Witam, nie chciałem odgrzebywać starego wątku, więc założyłem nowy. Mam pytanie do osób, które miały operację. Czy każdemu z Was serwowali znieczulenie zewnątrzoponowe? Znalazłem dzisiaj w internecie trochę informacji na ten temat i filmik, który ukazuje, jak lekarz wkłuwa się między kręgi pacjenta. Szczerze mówiąc, to jak to zobaczyłem, to zrobiło mi się słabo, jak można wbić igłę w kręgosłup na głębokość 1,5 cm???  Ogólnie oglądanie takich rzeczy mnie nie rusza, ale jak sobie wyobraziłem siebie na miejscu tego człowieka to aż mnie ciary przeszły. Lekarz opisujący tę metodę uspokaja, że jest ona w pełni bezpieczna, że technika malejącego oporu w strzykawce pozwala na bezpieczną penetrację okolic kręgów, sama igła do znieczulenia jest szeroka i tępa, więc rdzenia uszkodzić nie może. Mimo wszystko, chciałbym, żeby to się odbyło po podaniu głupiego jaśka  Link: http://znieczulenie.org.pl/site,pages,119.html
|
|
|
8
|
Pectus Excavatum / Pectus Carinatum / Powitalnia / Odp: Białoruski Pectus.
|
: Czerwiec 07, 2011, 11:16:39
|
Lekarz powiedział, że nie gwarantuje wspaniałego efektu kosmetycznego z powodu wieku, ale mam nadzieję, że się uda.  Każdemu tak mówią, żeby później nie było jakichś niedomówień. Wiadomo, że dopóki nie zrobi się operacji, do końca nie wie się jak to będzie wyglądało. Sam mam operację 4 lipca, ale we Wrocławiu 
|
|
|
13
|
Pectus Excavatum / Pectus Carinatum / Operacja / Odp: 5 miesięcy po operacji
|
: Czerwiec 07, 2011, 01:37:12
|
przytyj, przypakuj i bedzie zajebiscie wyglądało ( teraz widze ze jestes bardzo chudy ). Ale ogólnie efekt super!  Mam zamiar przypakować Mam 185cm i waże 58 kg  Chyba jestem rekordzistą na forum  Jestem od Ciebie wyższy o 9 cm a cięższy prawie dwa razy  (ważę równe 100 kg)
|
|
|
|
Ładowanie...
|